Decyzja sądu została pośrednio podyktowana wzrastającym poziomem zanieczyszczenia powietrza na obszarach miejskich oraz szeregiem skandali emisyjnych z udziałem niemieckich firm motoryzacyjnych. Lokalne regulacje ograniczające wjazd do centrów miast już od bieżącego roku mogą dotyczyć pojazdów spełniających normę niższą niż Euro 4, od stycznia 2019 r. obejmą modele spełniające normę Euro 4, a od września 2019 r. również normę Euro 5. Wyjątki będą dotyczyć m.in. niektórych przedsiębiorców oraz dostawców usług.

Wprowadzeniu ograniczeń sprzeciwiają się zarówno producenci samochodów, niektóre organizacje branżowe, jak i rząd federalny. Kanclerz Angela Merkel poinformowała, że zamierza przedyskutować ten temat z władzami lokalnymi.

Sektor transportu odpowiada w Niemczech za ok. 60% emisji tlenków azotu, z czego większość jest generowana przez silniki Diesla. Według danych rządowych, podwyższony poziom zanieczyszczeń powoduje każdego roku 6 000 przedwczesnych zgonów.

Jak podają zagraniczne media, zakaz może potencjalnie objąć od 9 do 12 milionów samochodów poruszających się po niemieckich drogach. Biorąc pod uwagę perspektywę Polski, istnieje ryzyko, że nasz rynek zostanie zalany samochodami masowo sprzedawanymi przez kierowców za zachodnią granicą, zwłaszcza że wartość pojazdów napędzanych olejem napędowym gwałtownie spadnie w związku z wprowadzaniem nowych regulacji przez władze miast.

Do 2025 r. zakaz wjazdu samochodów z silnikami Diesla zacznie obwiązywać m.in. w Paryżu, Meksyku oraz w Atenach. Kopenhaga chce wprowadzić podobne ograniczenia już w przyszłym roku.