Partner serwisu
17 marca 2015

Adam Witek: Nie mówimy już o karach, a o poleceniu zamknięcia źródła

Kategoria: Artykuły z czasopisma

– Są różne programy pomocowe dla gmin, dla prosumentów, ale w całym tym rozdaniu zapomina się o takich przedsiębiorstwach jak my. A w przypadku, gdy nie dostosujemy się do wyśrubowanych norm, nie mówimy już o karach, ale o poleceniu zamknięcia źródła – a to jest duże obostrzenie – mówi Adam Witek, prezes zarządu „Energetyka” Sp. z o.o., Grupa Kapitałowa KGHM Polska Miedź S.A.

Adam Witek: Nie mówimy już o karach, a o poleceniu zamknięcia źródła

Czy polski przemysł ma szansę poradzić sobie z unijnymi normami emisyjnymi? Jakie działania podejmuje KGHM, by im sprostać?

Normy unijne mocno uderzają w nasz przemysł, powodują istotny wzrost kosztów, szczególnie dla przedsiębiorstw, które zużywają bardzo dużo energii elektrycznej. Aby sprostać stawianym wymaganiom, musimy w krótkim czasie zainwestować kilkadziesiąt milionów złotych.

W KGHM-ie mamy oddane dwa bloki gazowo-parowe po 45 MW każdy, budujemy źródła odnawialne, ale mamy też źródła starego typu opalane węglem i to właśnie one wymagają dostosowania do unijnych norm. Dzięki temu, że inwestycje prowadzimy od dłuższego czasu, sprostamy zadaniu.

Problemem jest to, że nie ma żadnego systemu wsparcia, żadnej pomocy przy tego typu inwestycjach dla przemysłu. Są różne programy pomocowe dla gmin, dla prosumentów, ale w całym tym rozdaniu zapomina się o takich przedsiębiorstwach jak my. A w przypadku, gdy nie dostosujemy się do wyśrubowanych norm, nie mówimy już o karach, ale o poleceniu zamknięcia źródła – a to jest duże obostrzenie.

To, że w ostatnim czasie zainwestowaliście w jednostki kogeneracyjne też wynika z tego, że dążycie do sprostania normom stawianym przez Unię Europejską?

W jakimś stopniu tak. Jednak w tym przypadku bardziej patrzymy na efektywność energetyczną niż na emisyjność. Oczywiście jedno z drugim się wiąże, bo im większa sprawność, tym mniejsza emisyjność.

Jesteśmy jednym z największych konsumentów energii elektrycznej w  kraju – w przypadku KGHM-u jest to 2,7 TWh, a Grupy Kapitałowej – 3,2 TWh. W związku z tym projekty związane z poprawą efektywności, oszczędnościami energetycznymi są od paru lat intensywnie wdrażane w firmie. Ponosimy w związku z tym wielomilionowe nakłady, które jednak przynoszą efekty. Mamy plan, by mimo rozbudowy, rozrostu KGHM-u, utrzymać zużycie energii na obecnym poziomie. Jeśli nam się uda, będzie to sukces

Jak sprawdzają się jednostki kogeneracyjne, które zostały oddane do użytku w ostatnim czasie?

Problemem dla właścicieli tego typu źródeł w Polsce jest fakt, że wciąż nie ma ustawy o OZE, a świadectwa zielone spadły cenowo na rynku, więc bonus z posiadania tego typu źródeł jest praktycznie żaden. Oczekujemy, że wcześniej czy później muszą pojawić się jakieś systemy wsparcia tego typu jednostek, które są nowoczesne, łatwo sterowalne, czyli wygodne dla systemu krajowego. Dzisiaj wszyscy właściciele mają bardzo duże problemy z uzyskaniem rentowności na tych źródłach.

Wychodzimy obecnie na niewielki plus na naszych blokach gazowo-parowych i cieszymy się, że bronią się one ekonomicznie. Jednak prawda jest taka, że budowaliśmy je przede wszystkim dla bezpieczeństwa energetycznego firmy. Mieliśmy pod koniec XX w. blackouty – doszło do wyłączenia zasilania KGHM-u i to spowodowało, że zdecydowaliśmy się na budowę źródeł własnych, łatwo sterowalnych, czyli gazowych. W ten sposób zabezpieczamy ciągi technologiczne i możliwość wyprowadzenia ludzi z kopalń w razie awarii czy wypadku.

Co musi się wydarzyć, by kogeneracja w Polsce rozwijała się na szerszą skalę?

To, co musi się wydarzyć, nie dotyczy jedynie kogeneracji. Mówimy o całym rynku energii, o całej branży. Wciąż brak jest konkretnych rozwiązań, ustaw, przepisów prawnych, które powinny obowiązywać od paru lat. Nawet pewne dyrektywy unijne, które mieliśmy obowiązek wdrożyć już dawno, nie funkcjonują.

Będę zawsze głośno powtarzał – mamy dobrych fachowców, dobre instytuty naukowe, współpraca między przemysłem a nauką w tej branży jest bardzo dobra. Chcemy tylko jednego – żeby pozwolono nam na uczciwych zasadach konkurować z obcymi firmami. Jesteśmy do tego gotowi, ale jeżeli nie mamy wsparcia prawnego, zaplecza w postaci ustaw, niewiele zdziałamy.

Przykładem ekstremalnym jest ustawa o OZE – od dwóch lat słyszę, że za dwa miesiące już będzie. Mijają tymczasem dwa lata i nadal jej nie ma. Jak możemy wyjść z biznesplanami, z decyzjami, jeśli nie wiemy, co będzie za rok? Założenia do ustawy po drodze diametralnie się zmieniały. Decyzje podejmowaliśmy w oparciu o projekt ustawy, który teoretycznie miał wejść w życie lada moment. A obecnie jest on zupełnie nieaktualny, to jest makulatura.

Mimo wszystko KGHM jest zainteresowane OZE. Macie eksperymentalną farmę fotowoltaiczną. Czy będziecie w fotowoltaikę inwestować na większą skalę?

Naszym hasłem wpisanym w strategię jest „Zielona miedź”. Jesteśmy gotowi, by inwestować w duże farmy fotowoltaiczne. Tylko, niestety, dla tego typu firm jak KGHM nie ma żadnego systemu wsparcia na ich realizację. Obecnie wychodzimy na plusie na posiadanej farmie, ale tylko dlatego, że jest posadowiona na naszym terenie i włączona w nasze sieci. Jeżeli mielibyśmy doliczyć koszty dzierżawy terenu czy przyłączenia do sieci energetycznej, to rentowność tego projektu byłaby mizerna.

Mamy 200 kW w fotowoltaice. 100 kW będzie jeszcze oddane w przeciągu najbliższego miesiąca. Są to przede wszystkim projekty badawcze w różnych technologiach, bardzo precyzyjnie opomiarowane. Wszystkie dane z pomiarów są zbierane on-line. Współpracujemy z Politechniką Wrocławską, z AGH, z Uniwersytetem Warszawskim w zakresie rozwoju tych technologii.

W Polsce mamy lokalizację na kilkaset MW z fotowoltaiki, ale czekamy na ustawę o OZE. Poza tym jesteśmy zaangażowani w projekt na 140 MW w Chile. Tam skupiamy się głównie na problemie akumulowania tej energii – żeby pobór całodobowy był jednakowy.

Poza tym KGHM analizuje rentowność budowy fabryki paneli fotowoltaicznych o rocznej wydajności ok. 100 MW, przy partnerstwie dużych polskich spółek energetycznych. Miałyby one udział w projekcie w zamian za pozyskiwanie, zakup paneli z tej fabryki. Za kilka miesięcy zapadną decyzje czy budujemy, czy nie. Wszystko wskazuje na to, że KGHM wejdzie w ten temat. Aktualnie analizowana jest lokalizacja, w jakiej można fabrykę posadowić.

A co z wiatrem?

Ceny świadectw zielonych bardzo spadły na rynku, bonus za posiadanie farmy wiatrowej w formie świadectw pochodzenia bardzo się obniżył, a za tym spadła i rentowność tego typu inwestycji. Brak rozwiązań: czy kolejne farmy będą startowały w przetargach na dostawę energii powoduje, że wstrzymujemy się z tego typu inwestycjami. Mamy rozpoczętą, ale na papierze, budowę farmy wiatrowej Rakowice-Żukowice w regionie Głogowa.

Cały czas jest głośno o tym, że trzeba, że należy zwiększać udział zielonej energii w polskiej energetyce – wszystko ładnie wygląda w mediach, ale na biznes się to nie przekłada. Od strony prawnej, ustaw, rozporządzeń nie ma nic i to trzeba głośno mówić. Czekamy lata i praktycznie wszystkie inwestycje zostały wstrzymane. Mało kto inwestuje, a możliwości są bardzo duże. Patrząc przez pryzmat naszej firmy – chcemy, mamy środki, tereny, wiedzę – de facto mamy wszystko poza tym, żeby to było opłacalne.

Z jednej strony warunki nie sprzyjają inwestycjom, z drugiej – ciężko jest nic nie robić. Jakie inwestycje zrealizuje „Energetyka” Sp. z o.o. w najbliższym czasie?

To prawda – osłony prawnej nie ma, ale coś trzeba robić i ważne, żeby na tym nie tracić, z nadzieją, że OZE musi mieć jakąś sensowną przyszłość.

W planach mamy dalszy rozwój fotowoltaiki, w pierwszej kolejności myślimy o rynkach zagranicznych. Wspomniałem już o Chile, analizujemy też możliwość budowy farmy fotowoltaicznej w Stanach Zjednoczonych. W kraju nadal będziemy stawiać na małe obiekty, po kilkaset kW – ze względów ekonomicznych. Farma wiatrowa Rakowice-Żukowice też prawdopodobnie powstanie.

Poza tym zmniejszamy emisyjność, zwiększamy sprawność, remontujemy istniejące źródła. Nadal w strategii KGHM-u energetyka zajmuje ważne miejsce.

Kolejne jednostki kogeneracyjne też się szykują?

Na razie nie. Aktualnie budujemy mniejsze jednostki typu silniki paromegawatowe, gazowe, ze względu na bezpieczeństwo energetyczne. Na ukończeniu jest jednostka wytwórcza w Legnicy, kolejna jest planowana w Lubinie. Razem z dwoma blokami gazowo-parowymi, które zostały już oddane, zabezpieczymy kopalnię i hutę. To na dzisiaj wystarczy.

Z jakimi najważniejszymi problemami przyjdzie zmierzyć się w najbliższej przyszłości przemysłowi energochłonnemu w Polsce i Europie?

Niech nam rząd pozwoli działać – nic więcej nie chcemy. Nie chcemy specjalnych systemów, specjalnej ochrony, tylko realnej strategii, żebyśmy wiedzieli, w którym kierunku iść. Nie boimy się zagranicznej konkurencji, mamy dobrych fachowców – jednych z lepszych na świecie w zakresie energetyki. Potrzebne są jedynie uczciwe zasady. Nic więcej nie chcemy.

A jak ocenia pan obecnie funkcjonujące rozwiązania umożliwiające aktywny udział odbiorców w zakresie usług systemowych i rynku bilansującego?

Jesteśmy typowym klientem, ale chyba nie mamy co oczekiwać więcej. Akurat w zakresie rynku prawo jest już na tyle dobre, że umożliwia takiemu klientowi jak KGHM korzystanie ze wszelkich rodzajów usług, zakupów energii, współpracy z firmami dystrybucyjnymi, z operatorami systemów przesyłowych. Na to nie można narzekać. Są to dobre rozwiązania, przez ostatnie lata sprawdzone. Nie kombinujmy tam, gdzie nie trzeba. Wystarczy, by klienci rynku energetycznego potrafili skorzystać z tego, co już zostało umożliwione.


Rozmawiała Joanna Jaśkowska

 

 

Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ