Europa dobrze radzi sobie w tym sezonie grzewczym z ograniczonymi dostawami gazu z Rosji. Kolejne mogą się okazać trudniejsze
Jak wskazuje, Europę czeka jeszcze jeden test z oszczędzania, ponieważ 5 grudnia ub.r. zaczęło obowiązywać embargo na import ropy drogą morską do państw UE. Z kolei 5 lutego br. w życie weszło unijne embargo na import produktów ropopochodnych, co oznacza, że w tym roku kraje europejskie nie będą już sprowadzać m.in. rosyjskich paliw, diesla i oleju opałowego. To odsunięty w czasie mechanizm szóstego pakietu sankcyjnego, który UE przyjęła już na początku czerwca ub.r. i – jak ocenia ekspert – jedna z najbardziej dotkliwych do tej pory sankcji wymierzonych w Rosję. Łącznie sektor naftowo-gazowy generował przychody na poziomie 36 proc. do budżetu Federacji Rosyjskiej, z czego 80 proc. przypadało na sektor naftowy.
Embargo spowodowało, że ropa, którą Rosjanie eksportowali poprzez porty bałtyckie Primorsk i Ust-Ługę oraz port w Noworosyjsku, nie trafia już do państw europejskich. Natomiast nadal płynie ropa, która jest eksportowana ropociągiem Drużba, ponieważ on został wyłączony spod reżimu sankcyjnego i takie kraje jak Słowacja, Czechy, Węgry, a także Polska nadal sprowadzają nim rosyjską ropę. Mimo to – jeśli rzeczywiście w tym roku rosyjska ropa konsekwentnie nie będzie sprowadzana szlakami morskimi – to rosyjski eksport naftowy do Europy zostanie zredukowany o ponad 2/3 – mówi dr Szymon Kardaś.
Jak podkreśla, inną kategorią sankcji, które najmocniej dotknęły rosyjską gospodarkę, są sankcje technologiczne, czyli zakaz eksportu technologii do wykorzystania w sektorze energetycznym, szczególnie w segmencie LNG.
Rosjanie mieli bardzo duże plany rozwoju własnych projektów LNG dużej skali, ale ponieważ nie mają własnych technologii i byli technologicznie praktycznie w stu procentach uzależnieni od Zachodu, to tego typu restrykcje mogą mieć bardzo poważne konsekwencje. Mogą wpłynąć co najmniej na opóźnienie, a być może również na konieczność rezygnacji z wielu projektów dużej skali, które Rosjanie zakładali w horyzoncie do 2035 roku – mówi ekspert European Council on Foreign Relations.
W Unii Europejskiej trwają prace nad kolejnym, 10. pakietem sankcji, który ma zostać przedstawiony w najbliższych dniach, jeszcze przed 24 lutego. Jak zaznacza ekspert, UE ma w zanadrzu jeszcze kilka opcji, które mogłyby uderzyć w rosyjski sektor energetyczny, choć spodziewa się przy tym oporu ze strony niektórych państw, tak jak w przypadku propozycji objęcia embargiem dostaw gazu.
Mówi się z jednej strony o uszczelnieniu sankcji naftowych, czyli rozszerzeniu embarga na import rosyjskiej ropy poprzez ropociąg Drużba, choć to zapewne wzbudzi opór krajów takich jak Węgry. Druga opcja to objęcie sankcjami sektora jądrowego, ponieważ wiemy, że rosyjski Rosatom ma interesy na rynkach zewnętrznych, intensywnie współpracuje z Węgrami. Można by w pewnym sensie, rozszerzając ten reżim sankcyjny, pomyśleć o sektorze jądrowym, choć pewnie będzie węgierski opór w tym zakresie – mówi dr Szymon Kardaś.
W ubiegłym tygodniu w Brukseli prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski apelował, żeby unijnymi sankcji objąć rosyjski sektor nuklearny i firmę Rosatom.
Komentarze