Partner serwisu
29 stycznia 2016

Nie strzelać do pianisty!

Kategoria: Felietony

Ileż agresji personalnej? Prawie wcale merytorycznej! Czemu i komu to ma służyć? Kto tego pragnie? Argumenty rodem z piaskownicy – „Europo, ale to oni zaczęli!”. Mentalność à rebours wojskowej fali, „koty dają baty rezerwie”. Szczeniackie zabawy granatem, który jednak jest prawdziwy i tak jak u Alfreda Hitchcocka musi wybuchnąć, zabijając i „swoich”, i „obcych”. Ktoś do tego bije im brawa, woła – dobrze im tak i jeszcze ciętą habinką po nogach, niech skaczą.

Nie strzelać do pianisty!

Gdzie my jesteśmy??? Gdzie ich choćby szkolne wychowanie? Wiktor Hugo pisał „to ciężka praca i głód uczyniło ich złymi”. To nie jest jednak żaden argument na usprawiedliwienie. To nie głodni tu krzyczą, a krzyczy ich sejmowa emanacja, która głodu jednak nie zaznała. Chyba, że głodu władzy. W kilka chwil pada w gruzach polskie poczucie wyjątkowości, tolerancji. Nie ma w tych postawach atakujących nic ani z romantyzmu, ani tym bardziej z pozytywizmu. Nie piszę tego po to, żeby wykazać, że wszyscy tak postępują, ale jednak teraz większość społeczeństwa nie może, lub nie potrafi , przeciwstawić się temu stylowi „de jure większości formalnej”.

Dziennikarze, wy od polityki, popatrzcie również na siebie. Przecież nikt wam nie grozi śmiercią jak za okupacji, nikt nie wyrzuca z kraju, jak w 1968 r., nikt nie może wam nic zrobić, co by naprawdę bolało, a wy powoli coraz szerszą ławą się poddajecie. Konformizm, ciepełko. Nie macie nawet ochoty trochę pospać na współczesnym styropianie. Będzie go wam kiedyś w życiorysach brakowało, zobaczycie też, co powiedzą wasze dzieci. Kiedyś jezuici mówili „cel uświęca środki”. Jeszcze chwileczkę, jeszcze tylko szybko naprawimy to co popsute i już będzie dobrze, będzie normalnie. Nie będzie tak dobrze, bo jeśli ktoś posmakował w ostrych narzędziach, będzie dalej je stosował. Lenin zalecał „wroga próbuj bagnetem, jeśli bagnet wchodzi, to pchaj dalej”. Nie idźcie tą drogą!!! Widziałem lub czytałem o różnych przekazywaniach, czy raczej przejmowaniach władzy i w Polsce, i na świecie. Tam gdzie liczy się interes narodu, poprzednik wprowadza następnego. Następca stara się kontynuować to, co dobre, ale i zmieniać najszybciej, jak się da to, co się nie powiodło poprzednikom. Tak jest w większości cywilizowanych krajów świata. Bywa też tak, jak było w Rumunii czy we Włoszech po II wojnie światowej, ale w Polsce nie było ani Ceausescu, ani Mussoliniego. Nasze czyny, ale i zachowanie świadczą o nas, i nie trzeba wcale skarżyć się Unii. Stamtąd też  dobrze widać. A Unia to i my!

Popatrzmy na energetykę, zmiany personalne już nastąpiły (prawie wszędzie według schematu „nie matura a chęć szczera…”). Zmiany w funkcjonowaniu podmiotów w aspekcie gospodarczym, a na pewno w aspekcie technicznym, nie nastąpią tak szybko. Na szczęście prawo Ohma, jak i Kirchoff a nie zależą od ustaw sejmowych, o czym się wszyscy wreszcie ku swemu zdziwieniu dowiedzą. Poczekajmy chwilę, taki wielki, ale i niesłychanie czuły na złe zarządzanie podmiot, jak energetyka, tak szybko zwrotu przez rufę nie wykona. Ale jeśli już wykona, to nie ma zmiłuj się. Videkatastrofa Costa Concordii. I co z tego, że tam kapitan Schettino skazany, nasz kapitan nie podlega Trybunałowi Stanu. Odpowiada tylko przed Bogiem i historią. Inżynierowie, ekonomiści, remontowcy i budowniczy, konstruktorzy i prowadzący ruch róbcie swoje, byle dobrze. Etos służby w energetyce jest jeszcze żywy. Zacytuję to co zaśpiewali Queen:

I’ll face it with a grin.                                               

I’m never giving in

On with the show! Show must go on!

Stawię temu czoła z szerokim uśmiechem.

Nigdy się nie poddam.

No dalej z tym przedstawieniem!

Przedstawienie musi trwać!

 

I apeluję, nie strzelajcie do pianisty!

Wrocław, 26 stycznia 2016 r.

 

Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ