Prezes GE: Współpraca z nauką to nasze DNA
Współdziałanie przemysłu z nauką może przynieść korzyści dla obu stron. Firmą, która szeroko współpracuje z ośrodkami naukowymi, jest General Electric.
General Electric związana jest z nauką od samego początku istnienia. Trudno, żeby było inaczej, skoro jednym z przedsiębiorstw, które tworzyło spółkę było Edison Electric Light Company.
Współpraca z nauką to nasze DNA od czasów Thomasa Edisona, który wynalazł i opatentował żarówkę. Rok później została ona wykorzystana na parowcu – przypomina Beata Stelmach, prezes zarządu General Electric Polska i Kraje Bałtyckie.
Z Górnego Śląska do Monachium
Podmioty, z którymi działa General Electric, to m.in. Instytut Lotnictwa, Politechnika Gdańska i Politechnika Warszawska. Bardzo szeroki zakres ma współpraca z Politechniką Śląską – np. przy badaniach pary na turbinach. – Wyniki są wykorzystywane w naszym centrum badawczo-rozwojowym w Monachium. To nie jest kwestia znalezienia pomysłu, a współpraca, gdzie realne potrzeby ze strony biznesu są realizowane przez ośrodki badawczo-rozwojowe. W General Electric rezultaty badań z jednego obszaru są wykorzystywane w innych, na przykład badania z zakresu medycyny są przydatne przy budowie rurociągów czy turbin. To efekt synergii – tłumaczy Stelmach, która uważa, że w Polsce wciąż jest kłopot z komercjalizacją wiedzy.
Własność intelektualna problemem
Problem to kwestia własności intelektualnej przy projektach, realizowanych w formule partnerstwa prywatno-publicznego. Dziś pracujemy nad najnowocześniejszym silnikiem turbośmigłowym. Po raz pierwszy w historii wypracowaliśmy taki model, że przy projektowaniu własność intelektualna pozostanie w Polsce, choć właścicielem silnika będzie General Electric. Prosty zabieg, a sprawia, że możemy mieć już na starcie projektów badawczo-rozwojowych pomysł na ich komercjalizację – wskazuje prezes Stelmach.
Wypowiedzi pochodzą z XIX Sympozjum Energetyka Bełchatów (4-6 września 2017 r.).
Komentarze