Partner serwisu
04 maja 2021

I chcą i się boją: zainteresowanie fotowoltaiką rośnie, obawy też

Kategoria: Aktualności

Od początku 2021 roku polskie media prawie co tydzień donoszą o kolejnym rekordzie produkcji energii przez instalacje fotowoltaiczne. W środę, 28 kwietnia, w godzinach południowych elektrownie słoneczne pokrywały blisko 15 proc. zapotrzebowania Polski na prąd. Zdecydowana większość z nich to mikroinstalacje, czyli elektrownie domowe.

“Parada rekordów” jest efektem szybkiego rozwoju fotowoltaiki prosumenckiej w 2020 roku, do czego w dużej mierze przyczyniły się różnego rodzaju programy wsparcia działające na poziomie ogólnopolskim i lokalnym. Otwartym jednak pozostaje pytanie, czy tempo rozwoju utrzyma się również w bieżącym roku.

Firma N Energia współpracująca z ponad 600 przedstawicielami handlowymi w całej Polsce, przeprowadziła wśród nich anonimowe badanie ankietowe, zadając pytania: czy zmieniło się zainteresowanie fotowoltaiką w I kwartale 2021 roku i jakie czynniki na to wpłynęły; jak jest postrzegana sytuacja z programem Mój Prąd i jakie obawy przed podjęciem ostatecznej decyzji mają obecnie potencjalni prosumenci?

Prawie 62% respondentów potwierdza większą gotowość potencjalnych inwestorów na rozmowy o instalacjach fotowoltaicznych w porównaniu z poprzednim kwartałem.

Sroga zima, wysokie rachunki

Jako główną przyczyną wzrostu zainteresowania fotowoltaiką doradcy energetyczni wskazują  zwiększenie kosztów energii elektrycznej w gospodarstwach domowych odnotowane przez Polaków w pierwszym kwartale bieżącego roku. Przyczyniły się do tego nie tylko dynamika cen prądu, w tym uruchomienie opłaty mocowej, lecz też mroźna zima oraz “trzecia fala” pandemii COVID-19, która zmusiła jeszcze więcej osób do pracy z domu.

— W całym kraju gospodarstwa domowe odnotowują wyższe rachunki za energię elektryczną. Zdalna praca i nauka oznaczają większą liczbę godzin spędzanych w domu, a to z kolei przekłada się na rosnące koszty korzystania z klimatyzacji, komputerów, oświetlenia oraz urządzeń kuchennych — komentuje Bartosz Bąbrych, prezes zarządu N Energia.

Zadaniem Bartosza Bąbrycha, sytuacja epidemiczna nieoczekiwanie wytworzyła nową korzyść dla posiadaczy instalacji fotowoltaicznych. Tryb pracy online umożliwił bowiem jeszcze lepsze dopasowanie profilu zużycia energii w każdej nieruchomości do czasu jej największej produkcji przez elektrownię słoneczną. A im więcej energii wyprodukowanej przez PV właściciel instalacji skonsumuje na miejscu, tym więcej zaoszczędzi.

“Sąsiad już ma”

Rozwój rynku wspiera również ciągle rozszerzająca się oferta finansowa pozwalająca na inwestycje w domową fotowoltaikę faktycznie bez wkładu własnego. Coraz więcej banków oraz innych instytucji finansowych oferują coraz bardziej atrakcyjne warunki kredytowania lub leasingu mikroinstalacji.

Zupełnie nowym, nieartykułowanym wcześniej czynnikiem wpływającym na zainteresowanie fotowoltaiką jest tak zwana “presja otoczenia”. Potencjalny inwestor staje się bardziej chętny na założenie własnej instalacji, kiedy jego rodzina, znajomi lub sąsiedzi już ją mają.

— Kiedy każdy potencjalny klient ma możliwość zapoznania się z opinia kogoś, kogo zna, i kto już odczuł korzyści z inwestycji we własną energię słoneczną, wtedy rozwój rynku nabiera efektu kuli śnieżnej — komentuje Bartosz Bąbrych.

Zanik Mojego Prądu

Program Mój Prąd ma szczególne znaczenie dla rozwoju fotowoltaiki w Polsce. Ponad 60% przedstawicieli handlowych N Energia wskazuje system dotacji jako element w największym stopniu wpływający na podjęcie decyzji o zakupie instalacji fotowoltaicznej. Jak zauważają doradcy, stopniowo rośnie również świadomość prosumentów co do innych, w tym lokalnych programów wsparcia.

Ogłoszenie w połowie marca 2021 roku kontynuacji programu Mój Prąd pozytywnie wpłynęło na zainteresowanie potencjalnych prosumentów. Część z nich nawet przyspieszyła proces inwestycyjny chcąc zdążyć ze złożeniem wniosku o dotację przed 1 lipca.

Jednak druga część potencjalnych inwestorów, zdecydowanie większa, wstrzymała się na razie z ostateczną decyzją w sprawie instalacji fotowoltaicznej z uwagi na ciągłą niejasność co do konkretnych warunków Mojego Prądu, w tym kwot dofinansowania oraz kryteriów określających rodzaj inwestycji kwalifikujących się do udziału w programie. Stworzono przestrzeń dla licznych spekulacji, które rozprzestrzeniają się pocztą pantoflową. Według doniesień doradców N Energia negatywnie na postrzeganie perspektyw Mojego Prądu wpływają też pogłoski, że wielu wnioskodawców wciąż nie dostało dotacji z poprzedniej edycji programu.

Obawy potencjalnych inwestorów dotyczą nie tylko programu Mój Prąd, lecz także możliwych zmian uwarunkowań prawnych, systemu bilansowania energii wytworzonej przez mikroinstalacje oraz ewentualnych problemów z ich przyłączeniem do sieci. W tych tematach również brakuje jasnego przekazu ze strony rządu, natomiast publikowane w mediach przeróżne, czasem wręcz sprzeczne informacje, prognozy i opinie ekspertów wzbudzają tylko większy niepokój.

— Każdy proces inwestycyjny, w tym dotyczący inwestycji w fotowoltaikę, opiera się na planowaniu i przewidywalności. Nawet złe wiadomości podane z odpowiednim uprzedzeniem są lepsze, niż zupełny brak oficjalnych informacji, ponieważ pozwalają wszystkim interesariuszom dostosować się do zmiany otoczenia. Przydałaby się ze strony rządu jasna i konkretna komunikacja planów na rozwój fotowoltaiki prosumenckiej na najbliższe lata — reasumuje prezes zarządu N Energia.

źródło: informacja prasowa
Nie ma jeszcze komentarzy...
CAPTCHA Image


Zaloguj się do profilu / utwórz profil
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ