Partner serwisu
Tylko u nas
30 czerwca 2025

Przemysł energochłonny polem do eksperymentów?

Kategoria: Aktualności

Przemysł energochłonny – potrzebujący dziś realnego wsparcia niskimi cenami energii – znów staje się polem „legislacyjnych eksperymentów”. – Mamy wrażenie, że testuje się na nas rozwiązania po omacku, bez zrozumienia realiów przemysłowej produkcji – mówi Henryk Kaliś, prezes Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu.

Przemysł energochłonny polem do eksperymentów?

Dominika Miensopust: Jakie są dziś największe wyzwania, z którymi mierzy się polski przemysł energochłonny w kontekście cen i dostępności energii?

Henryk Kaliś: Nieakceptowalnie wysokie ceny energii elektrycznej. Dla odbiorców przemysłowych poziom powyżej 100 euro za MWh oznacza realne zagrożenie dla konkurencyjności – zarówno względem innych krajów UE, jak i na rynkach globalnych. Owe globalne rynki są tu bardzo istotne. Bardzo często tylko z tego tytułu, że przedsiębiorca ma udział kosztów energii w wartości dodanej brutto produktu lub wartości produkcji na poziomie 3%, wysnuwa się wniosek, że jest on firmą energochłonną, a w związku z tym należy mu się ochrona – nie uwzględniając przy tym, że podmioty takie funkcjonują na rynkach lokalnych i mogą przenieść wyższe koszty swoich produktów na klienta. Takie uproszczenia prowadzą do błędnych decyzji regulacyjnych.

Może pan podać przykład?

Pamiętam, że gdy walczyliśmy o redukcję kosztów OZE dla firm narażonych na ucieczkę emisji (carbon leakage), Ministerstwo Gospodarki wskazało, iż zgodnie z przyjętymi kryteriami również warszawskie wodociągi kwalifikowałyby się jako „energochłonne” do grupy „Odbiorców Przemysłowych”. Tymczasem mówimy o monopoliście, który z łatwością radzi sobie na rynku, a korzystałby z ulg należnych firmom działającym w warunkach wolnorynkowej konkurencji globalnej.

A jak wyglądają prognozy?

Jesteśmy poważnie zaniepokojeni projekcjami Komisji Europejskiej, które przewidują wzrost cen energii do poziomu 130 euro/MWh do 2050 r. To są poziomy zabójcze dla przemysłu. Co gorsza, Polska już dziś ma najdroższą energię elektryczną w UE w kontraktach terminowych na lata 2026-2027 i z każdym kolejnym rokiem ceny kontraktów rocznych rosną, podczas gdy w Niemczech, Hiszpanii czy we Włoszech – maleją. To oznacza pogłębiającą się lukę konkurencyjności.

Czy widzi pan rozwiązanie tej sytuacji?

Oczekujemy zmiany zasad funkcjonowania rynku energii – przede wszystkim mechanizmu merit order w zakresie wyceny energii pochodzącej ze źródeł inframarginalnych, czyli tych o zerowych kosztach paliwa i emisji, albo specjalnych rozwiązań dla firm energochłonnych w Polsce, które w innych krajach Unii Euro pejskiej już funkcjonują. Przykłady? Mechanizm ARENH we Francji, gwarantujący tam cenę 42 euro/MWh do końca 2025 roku. Od 2026 roku porozumienie EDF z rządem francuskim zapewnia koszt produkcji energii na poziomie 65 euro. Proszę to zderzyć z ceną 130 euro/ MWh, którą prognozuje Komisja Europejska...

Jakie są reakcje ze strony polskiego rządu?

Niestety – brak. Dlatego staramy się ten problem upublicznić i docierać również do struktur unijnych. Jako FOEEiG współpracujemy z ośmioma organizacjami branżowymi, z których każda stara się wpływać na europejską politykę energetyczną.

Czy dostrzegacie efekty tej pracy?

Tak, przede wszystkim wewnątrz samych firm. Coraz więcej przedsiębiorstw dochodzi do wniosku, że nie może już liczyć na niskie ceny energii z rynku i musi zapewnić je sobie samodzielnie.

Jakie mechanizmy mogą im w tym pomóc?

Jednym z możliwych kierunków byłaby zmiana zasad ustalania cen energii na rynkach hurtowych, czyli rezygnacja lub modyfikacja wspomnianego mechanizmu merit order. Proponujemy jego podział na dwa segmenty: pierwszy, w którym cena energii byłaby ustalana tradycyjnie, oraz drugi, pokrywający jedynie koszty wytwarzania, bez wpływu na finalną cenę rynkową. Chodzi o źródła niezbędne do zapewnienia bilansu systemu, ale które nie powinny zawyżać cen energii dla całego rynku.

Tego typu rozważania były już podejmowane, choćby w 2022 roku, ale Unia Europejska ostatecznie zrezygnowała z tej drogi. Obecnie, zgodnie z zapisami CID (Clean Industrial Deal), reformy mają opierać się na koncepcji Electricity Market Design, czyli nowym modelu rynku energii. Zakłada on m.in. coraz większe znaczenie rynków krótkoterminowych. Przykładowo – w miejsce 48 godzinowych okresów rozliczeniowych pojawiły się rozliczenia 15-minutowe, a giełdy energii będą musiały się do tego dostosować. To jednak kierunek, który z perspektywy przemysłu budzi duże zastrzeżenia. Równolegle obserwujemy silną presję ze strony europejskich instytucji energetyki, takich jak ACER czy Eurelectric, które oczekują, by to przemysł bezwarunkowo dostosował się do potrzeb krajowych systemów elektroenergetycznych. Tymczasem takie podejście jest sprzeczne nie tylko z logiką funkcjonowania zakładów przemysłowych, ale najczęściej z realnymi możliwościami.

Musimy odpowiadać na tak artykułowane oczekiwania. Jeśli Krajowy System Elektroenergetyczny potrzebuje naszej elastyczności, to oczywiście zrobimy wszystko, by ją dostarczyć, ale tylko w zakresie posiadanych możliwości wynikających ze specyfiki poszczególnych zakładów przemysłowych. Jesteśmy otwarci na dialog na temat warunków jej dostarczenia, ale chcielibyśmy być poważanie traktowani. Muszą pojawić się konkretne propozycje, ale nie zadekretowane z pozycji siły, lecz oparte na analizie ponoszonych przez nas kosztów, zagrożeń, które generują i wreszcie oczekiwanych korzyści.

 

Cały wywiad dostępny jest w magazynie Kierunek Energetyka 3/2025

 

źródło: Kierunek Energetyka 3/2025
fot. BMP
Nie ma jeszcze komentarzy...
CAPTCHA Image


Zaloguj się do profilu / utwórz profil
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ