Istotą jest niezależność
– Mam to szczęście i zaszczyt, że od 24 lat prowadzę Izbę. Czasem trzeba być tu niepoprawnym optymistą, ale zawsze konieczne jest zachowanie konsekwencji w działaniu i patrzenie na dobro branży, bez względu na zawirowania i zmiany polityczne. Trzeba dbać o to, co moim zdaniem jest istotą samorządu gospodarczego: niezależność od jakichkolwiek wpływów. Nam, przez te wszystkie lata, udało się to robić i tego życzę Izbie oraz sobie na przyszłość – mówi Jacek Szymczak, prezes zarządu Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie.
Dominika Miensopust: Branża ciepłownicza niejednokrotnie wskazywała na niejasności i brak precyzji w przepisach krajowych czy unijnych, które jej dotyczyły. Jakie zmiany legislacyjne mogą pomóc w rozwoju tego sektora w Polsce?
Jacek Szymczak: Już niedługo będziemy mogli uczestniczyć w konsultacjach nad Krajowym Planem na Rzecz Energii i Klimatu. To dokument strategiczny, w którym – mamy nadzieję – ciepłownictwo, w tym systemowe, zostanie szeroko i poważnie potraktowane. Przepisy w nim zawarte są uzgadniane na szczeblu europejskim, a na ich podstawie przygotowuje się konkretne rozwiązania np. na poziomie dyrektyw.
Bardzo cieszy nas zapowiedź Ministerstwa Klimatu odnośnie przygotowania strategii dla ciepłownictwa. Na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat sektor nasz nie miał bowiem takiego dokumentu rządowego.
Był traktowany „po macoszemu”?
Znajdował się trochę w cieniu elektroenergetyki i innych sektorów energetycznych, stąd doceniamy fakt, że dostrzeżono potencjał ciepłownictwa systemowego. A ten jest znaczący, jeden z największych w Unii Europejskiej. Warto przypomnieć, że 17% energii elektrycznej dostarczanej do systemu powstaje w elektrociepłowniach. Możemy wykorzystywać także to, co oferuje silny sektor rolniczy w Polsce. Liczymy na przykład, że zwiększy się produkcja biogazu oraz powstaną instalacje produkujące biometan, który następnie może być zatłaczany do sieci gazowniczej.
Reasumując: wspomniany dokument strategiczny jest niezwykle dla nas ważny i jeżeli zostanie odpowiednio przygotowany, powinny z niego wynikać ustawy krajowe dotyczące ciepłownictwa.
Warto dodać, że równolegle, kilka miesięcy temu, złożyliśmy do Ministerstwa Klimatu i Środowiska „izbową” propozycję szybkich zmian legislacyjnych, które w krótkiej perspektywie mogą poprawić sytuację sektora. Zwróciliśmy się także z prośbą o powołanie „formalnego ciała”, czyli zespołu ekspertów przy MKiŚ – cieszy nas, że propozycja ta zyskała akceptację i w najbliższym czasie taki zespół powstanie. Również z naszej inicjatywy parlamentarzyści zdecydowali się powołać zespół ds. ciepłownictwa, który odbył już kilka spotkań. Ciepłownictwem zajęła się ponadto podkomisja stała do spraw transformacji energetycznej, odnawialnych źródeł energii i energetyki jądrowej, ale i podkomisja stała do spraw wdrażania Europejskiego Zielonego Ładu.
Działamy zatem na poziomie parlamentarno--rządowym, jasno i wyraźnie artykułując, jakie są wyzwania i potrzeby sektora. Staramy się pokazać nasz potencjał, ale równocześnie składamy propozycje konkretnych rozwiązań legislacyjnych: zarówno tych „szybkich”, jak wieloletnich.
Niedawno odbyły się wybory do Europarlamentu. Czy pana zdaniem można liczyć na istotną zmianę w unijnej polityce energetycznej? Czego ciepłownictwo oczekuje od nowych europosłów?
Zaczną od przypomnienia, że od wielu lat IGCP jest aktywna nie tylko na poziomie krajowym, ale też unijnym, będąc członkiem EuroHeat&Power. Utrzymujemy kontakty z europarlamentarzystami, głównie z dwóch komisji: Przemysłu i Handlu oraz Ochrony Środowiska (ITRE i ENVI), ale kontaktujemy się także z przedstawicielami Komisji Europejskiej, gdzie Generalne Dyrekcje Klimatu, Energii, Konkurencji są dla nas partnerami do rozmów.
A wracając do niedawnych eurowyborów… Warto przypomnieć, że przed tym wydarzeniem pojawiły się głosy o potrzebie korekty „Zielonego Ładu”.
Co sygnalizowały zwłaszcza partie skrajnie prawicowe.
Tak, natomiast postulowane przez nie odrzucenie „zielonej transformacji” spowodowałoby również inne konsekwencje np. odnośnie Dyrektywy ETS, a co za tym idzie – bardzo duże konsekwencje dla całego sektora energetycznego i ciepłownictwa systemowego w Polsce.
Ostatecznie skrajna prawica nie uzyskała większości, natomiast bardzo ciekawa była reakcja rynków na to, co mogły spowodować ewentualne zmiany polityczne. Jeszcze przed wyborami zauważyliśmy, że Glencore, czyli 6. firma w Europie pod względem przychodów z działalności, aktywna w obszarze energetycznym, metalurgicznym i agronomicznym, zasugerowała ostrożność w odchodzeniu od aktywów węglowych. Wkrótce potem to samo zalecił BlackRock – największy fundusz inwestycyjny na świecie, który obraca aktywami o wartości 10 bilionów dolarów. Podaję te przykłady by pokazać, jak kwestie polityczne mogą w praktyce wpływać na globalną politykę energetyczną i klimatyczną.
Pytała pani, czego ciepłownictwo oczekuje od nowych europosłów... Przede wszystkim, żeby przepisy unijne w większym stopniu uwzględniały specyfikę sektorów energetycznych w państwach członkowskich.
Co konkretnie ma pan na myśli?
Podam przykład: przez wiele lat postulowaliśmy, aby co roku nie wydawać pieniędzy na zakup uprawnień do emisji, ale przeznaczyć te środki na transformację, czyli na dekarbonizację. W naszym rozumieniu owa dekarbonizacja to odchodzenie od węgla, ale nie od gazu ziemnego, bez którego transformacji nie można przeprowadzić. Ostatnia aktualizacja dyrektywy o ETS pokazuje pozytywny kierunek zmian. Mówi o tym, że jeżeli przedsiębiorstwa przygotują plany neutralności klimatycznej, które zostaną zatwierdzone przez organa krajowe, a następnie europejskie, to począwszy od 2026 będą mogły przeznaczać ekwiwalent finansowy w wysokości 30% uprawnień do emisji jako wkład własny w realizację inwestycji służących dekarbonizacji. Zatem byłaby szansa na to, by nie wydawać wszystkich środków na pozyskanie „papierowego uprawnienia”, ale przeznaczać je na konkretne działania inwestycyjne.
A skoro przy uprawnieniach do emisji jesteśmy… Korekty wymaga też kwestia udziału instytucji finansowych w systemie handlu tymi uprawnieniami.
Czyli?
W 2018 r., na podstawie zmian Dyrektywy MIFID II, zostały dopuszczone do niego instytucje finansowe. To w mojej opinii niezgodne z przepisami unijnymi odnośnie funkcjonowania rynków finansowych, gdyż eliminuje równoważność podmiotów. Instytucja finansowa nie emituje przecież dwutlenku węgla, więc nie musi się bilansować uprawnieniami, natomiast obracając pieniędzmi, może tym rynkiem sterować. Wybuch wojny w Ukrainie spowodował, że wartość uprawnień spadła o 30-40% i… nic się nie stało. Na giełdzie, kiedy następuje taki krach, wstrzymywane są tymczasem wszelkie transakcje. Unijny nadzór instytucji finansowych powinien być zatem zwiększony.
Uważam również, że cele odnośnie udziału OZE, jak i te związane z poprawą efektywności, należałoby ustalać, uwzględniając specyfikę sektorów energetycznych w poszczególnych krajach członkowskich. Jakakolwiek poprawa w stosunku do obecnej sytuacji w konkretnych państwach efektywnie przełożyłaby się bowiem na poprawę ogólnego stanu klimatu czy jakości powietrza.
Podobna sytuacja występuje w przypadku ciepła odpadowego, na przykład w kontekście instalacji termicznego przekształcania odpadów. Ciepło uzyskiwane z odpadów – choć wpisuje się w gospodarkę obiegu zamkniętego i spełnia wymogi unijnych przepisów, takich jak pięciostopniowa hierarchia gospodarowania odpadami komunalnymi (gdzie czwarty etap obejmuje energetyczne wykorzystanie odpadów) – nie jest prawnie zrównane z ciepłem odpadowym. W naszym przekonaniu ciepło z odpadów powinno być traktowane na równi z tym odpadowym, biorąc pod uwagę jego zgodność z innymi unijnymi regulacjami. Ta część odpadów stanowi 25% wszystkich odpadów komunalnych. Nie koliduje z odpadami przeznaczonymi do recyklingu, ponieważ 65% trafia do ponownego przetworzenia, a jedynie 10% może być składowane na wysypiskach. Jednak te pozostałe 25% pozostaje bez możliwości zagospodarowania, gdyż nie ma tu odpowiedniej technologii, poza energetycznym wykorzystaniem. To „energetyczne wykorzystanie”, jeżeli ciepło jest wytworzone, niemożliwe do uniknięcia i skierowane do sieci ciepłowniczych, również spełnia definicję ciepła odpadowego. Dlatego dyskutujemy, poszukujmy rozwiązań – na poziomie unijnym i krajowym – żeby polityka energetyczna była realnie definiowana.
Zbliża się kolejna edycja Forum Ciepłowników Polskich. Czy najczęściej wypowiadanym słowem podczas tego spotkania będzie „transformacja”?
Transformacja energetyczna to główny temat zarówno na poziomie unijnym, jak i krajowym, zatem z pewnością często pojawi się w rozmowach kuluarowych czy w programie Forum. Panele merytoryczne przygotowywane bezpośrednio przez Izbę, o nazwie: „Systemowo.EU” i „Systemowo.PL”, będą dotyczyły trzech filarów owej transformacji: legislacji, technologii i edukacji. Skupimy się głównie na kwestiach legislacyjnych, podczas gdy nasi partnerzy omówią transformację z perspektywy praktycznej, zwłaszcza technologii. Panel „Systemowo.EU”, z udziałem liderów innych organizacji branżowych, będzie natomiast poświęcony dekarbonizacji, efektywności energetycznej i współpracy międzysektorowej.
Chcemy także omówić możliwość zmian w polityce energetyczno-klimatycznej, by dostosować ją do specyfiki państw członkowskich. Nowa legislacja unijna oraz krajowa będą kluczowe dla inwestycji i funkcjonowania sektora. Szybkie zmiany są niezbędne, aby zapewnić stabilność przedsiębiorstw, zwłaszcza w obliczu potencjalnych kryzysów energetycznych. Dyskusje obejmą ponadto ochronę gospodarstw domowych przed wzrostem kosztów energii w trakcie transformacji, zwłaszcza tych pozostających w sferze ubóstwa energetycznego.
Od wielu lat obserwuje pan różne podejścia przedsiębiorstw ciepłowniczych do zmian, do transformacji. Jaką strategię powinny dziś obrać?
Zdecydowana większość zarządów przedsiębiorstw ciepłowniczych ma świadomość konieczności transformacji. Jeśli dana spółka jeszcze nie przeprowadziła zmian, jest w trakcie ich wdrażania lub przygotowań, mając jednocześnie świadomość wszystkich słabości i braków legislacyjnych, które wymagają pilnych zmian. Do transformacji bowiem potrzebujemy pewności prawa oraz sprecyzowania jej strategicznych kierunków. Ważne np., aby inwestycje w instalacje termicznego przekształcania były traktowane jako zrównoważone, nawet jeśli są objęte ETS-em, a także by mogły liczyć na wsparcie finansowe. Istotne jest także wsparcie dla budowy magazynów ciepła: zarówno dobowych, jak i sezonowych, oraz większe wykorzystanie pomp ciepła czy kotłów elektrodowych. Te technologie mogą decydować o uzyskaniu statusu efektywnego systemu ciepłowniczego, co jest kluczowe dla branży.
Jak wspomniałem, świadomość potrzeby inwestycji jest powszechna, a wiele firm, zwłaszcza małych i średnich, już podejmuje konkretne działania, np. poprzez korzystanie z silników kogeneracyjnych czy planowanie rozwiązań geotermalnych.
Reasumując: nie ma jednego modelu transformacji dla wszystkich przedsiębiorstw ciepłowniczych. Istnieje szeroki wachlarz rozwiązań technologicznych, które mogą być zaadaptowane w strategiach uwzględniających lokalne warunki. Bardzo ważnym jest, by możliwe rozwiązania technologiczne analizować w sposób kompleksowy, dostosowany do transformacji danego systemu ciepłowniczego. Specyfiką sektora ciepłownictwa systemowego jest bowiem jego lokalny charakter. Występuje tu bardzo duże zróżnicowanie chociażby w możliwości korzystania z biomasy czy wspomnianej geotermii. Sama wielkość przedsiębiorstwa również ma znaczenie. Mniejsze może bardziej postawić na OZE, natomiast większe – na gaz.
Czyli nie wszystkie PEC-e będą do końca „zielone”?
Bo niekoniecznie muszą być całkowicie „zielone”, to bardzo ważne. W jakiejś części – oczywiście tak, w jakieś części mogą korzystać natomiast z ciepła odpadowego; tu większy potencjał mają spółki z dużych miast. Ważne, żeby wszystkie spełniały warunek efektywnego systemu ciepłowniczego, co oznacza również wykorzystywanie paliwa gazowego, czyli kopalnego ale w wysokosprawnej kogeneracji, w miksie z OZE i z ciepłem odpadowym.
Aktualna polityka energetyczna zakłada, że w 2030 r. 80% systemów powinno spełniać warunek efektywnego systemu ciepłowniczego.
Mamy przyłączyć 1,5 miliona nowych gospodarstw domowych do systemów ciepłowniczych, a wszystkie budynki mają być zasilane albo ciepłem systemowym, albo zero- lub niskoemisyjnym. Mam wątpliwości, czy uda się ten cel zrealizować, gdyż dziś jesteśmy dopiero na etapie badań i weryfikacji. Ostatnie dane wskazywały, że dziś jedynie ok. 20% przedsiębiorstw spełnia ten warunek, a nie wprowadzono jeszcze zmian legislacyjnych i dokumentów strategicznych potrzebnych do procesu transformacji.
Izba Gospodarcza Ciepłownictwo Polskie obchodzi w tym roku swoje 30-lecie. Czy – patrząc na minione lata – dzisiejszy czas jest najtrudniejszy dla sektora?
Podczas Gali Jubileuszowej, która miała miejsce w kwietniu, podzieliliśmy te 30 lat na trzy dekady. Każda z nich miała swoje wyzwania i cele.
Pierwsze dziesięciolecie to czas kształtowania się jednorodnego samorządu gospodarczego. Pojawiły się pierwsze rozwiązania prawne, powstał Urząd Regulacji Energetyki, a wraz z nim olbrzymie wyzwanie, żeby zbudować taryfę i zupełnie nowy model rynku.
Branża ciepłownicza była rozproszona, działające wówczas organizacje ciepłownicze nie miały sformalizowanego kształtu, więc w 1994 r. powstała Izba Gospodarcza, która miała zintegrować środowisko. Dzięki jednej, silnej organizacji łatwiej było pozyskiwać informacje, wiedzę, doświadczenia z innych państw, zwłaszcza skandynawskich.
Kolejna dekada: 2004-2014…
Nazwaliśmy ją „Rozwój”. Byliśmy już wówczas ukształtowanym samorządem gospodarczym, z pełną reprezentacją, a jednocześnie pojawiły się nowe wyzwania, gdyż oprócz krajowych regulacji zaczęły funkcjonować przepisy unijne, np. system handlu uprawnieniami do emisji czy dyrektywa dotycząca źródeł spalania powyżej 50 MW. W Izbie pracowaliśmy nad tym, żeby nasi członkowie mieli wystarczającą wiedzę, by w tych nowych wytycznych dobrze się odnaleźć oraz by urealniać cele zawarte w dyrektywach. Udało nam się to bardzo dobrze chociażby w przypadku dyrektywy MCP, w której – przypomnę – pierwsze propozycje standardów emisyjnych były tak wysokie, że praktycznie żadne z małych czy średnich przedsiębiorstw w Polsce nie miałoby szans funkcjonować. Potrzebne były przepisy przejściowe, żeby spełnić nowe wymagania.
Ostatnia dekada minęła natomiast pod hasłem „transformacja”. Na poziomie unijnym pojawiły się wówczas dokumenty bardzo mocno strategiczne, wyzwania związane z dekarbonizacją, o których już mówiłem.
Myślę, że przez te 30 lat każdy czas miał swoje cele i swoje trudności do pokonania.
Jakie hasło będzie obowiązywało przez kolejne 10 lat?
Życzyłbym sobie i całemu środowisku, żeby była to dekada sukcesów. Dekada, w której z powodzeniem realizujemy rozpoczętą transformację. W której funkcjonujemy już w nowej formie, otwarci na oczekiwania naszych klientów. Jako sektor ciepłowniczy musimy bowiem wsłuchiwać się właśnie w potrzeby odbiorców, ponieważ – wbrew pozorom – nie jesteśmy monopolem naturalnym. To przecież w odpowiedzi na wyzwania rynku do minimum ograniczyliśmy liczbę awarii i wyeliminowaliśmy przerwy technologiczne w dostawach ciepła. Dziś coraz mocniejsze jest natomiast oczekiwanie, byśmy dostarczali ciepło „zielone”. Musimy mu sprostać.
Patrząc na te wszystkie zmiany z trzech wspomnia nych dekad, warto podkreślić jeszcze jeden istotny element – komunikację. Od 16 lat prowadzimy program promocji ciepła systemowego, jedyny w swoim rodzaju w całym sektorze energetycznym. Organizujemy ogólnopolskie kampanie edukacyjne, jak „lekcje ciepła” dla dzieci ze szkół podstawowych, w których do tej pory uczestniczyło już ponad 600 tys. uczniów.
Od 2020 r. prowadzimy akcję „20 stopni dla kli matu” (również we współpracy z Towarzystwem Alergologicznym). Naszym dziełem jest także kampania związana z walką z niską emisją. Bez tego typu działań promocyjnych transformacja nie będzie możliwa. Społeczeństwo musi zrozumieć, dlaczego nadchodzą pewne zmiany, dlaczego przez jakiś czas będzie np. drożej. Jeżeli konsekwentnie prowadzimy rzetelną politykę informacyjną, później o wiele łatwiej jest wdrożyć wszelkie rozwiązania innej polityki – energetycznej. Izba z pewnością będzie nadal takie działania inicjować, wspierać i również prowadzić.
Na zakończenie chciałbym dodać, że mam to szczęście i zaszczyt, że od 24 lat prowadzę Izbę. Czasem trzeba być tu niepoprawnym optymistą, ale zawsze konieczne jest zachowanie konsekwencji w działaniu i patrzenie na dobro branży, bez względu na zawirowania i zmiany polityczne. Trzeba dbać o to, co moim zdaniem jest istotą samorządu gospodarczego: niezależność od jakichkolwiek wpływów. Nam, przez te wszystkie lata, udało się to robić i tego życzę Izbie oraz sobie na przyszłość.
Rozmawiała Dominika Miensopust,
redaktorka czasopisma Kierunek Energetyka
Komentarze